Wujek Filip to stuprocentowy facet, co to pomoże meble wnieść kiedy trzeba, czy też przyjedzie i zmieni oponę, gdy kobieta (czyt. mama Krzysia, całkiem niedawno) wpadnie w panikę. I do tego miły jest zawsze i uprzejmy, że och i ach. Jest też tatą cudnych bliźniaków Kasi i Tomka i dowodem na prawdziwość cytatu, który kiedyś wyczytaliśmy na czyjejś koszulce, że "real men make twins"!
Filip i Krzyś - luty 2014 <3
Filip zaskoczył nas ostatnio informacją, że zamierza wystartować w Diablak Beskid Extreme Triathlon i zadedykować swój udział w tym hardcorowym wydarzeniu Krisowi. Taka akcja w stylu "mięśnie dla mięśni". Nie chodziło o żadną zbiórkę pieniędzy, czy wzruszającą reklamę. Po prostu stwierdził, że chce to zrobić DLA KRZYSIA, a jeśli przy okazji uda się zainteresować kogoś chorobą Młodego czy też badaniami nad lekiem na SMARD1, będzie super.
"Diablak" to jeden z najtrudniejszych ekstremalnych triathlonów w Polsce na dystansie IRONMAN (prawie 4 km pływania, 180 km rowerem i 42 km biegu górskiego). Jednym słowem masakra. Filip przygotowywał się od dłuższego czasu i miał nadzieję, że przy dobrych warunkach pogodowych da radę ukończyć zawody w określonym czasie (17 godzin). Wzruszył nas prawie do łez (po raz pierwszy) mówiąc, że kiedy będzie tracił zapał, myśl o Krzysiu i o celu, jakim jest zdobycie dla niego medalu, doda mu sił.
"Diablak" to jeden z najtrudniejszych ekstremalnych triathlonów w Polsce na dystansie IRONMAN (prawie 4 km pływania, 180 km rowerem i 42 km biegu górskiego). Jednym słowem masakra. Filip przygotowywał się od dłuższego czasu i miał nadzieję, że przy dobrych warunkach pogodowych da radę ukończyć zawody w określonym czasie (17 godzin). Wzruszył nas prawie do łez (po raz pierwszy) mówiąc, że kiedy będzie tracił zapał, myśl o Krzysiu i o celu, jakim jest zdobycie dla niego medalu, doda mu sił.
Niestety w sobotę warunki pogodowe były straszne. Koszmarne. Deszcz, wiatr, zimno. Martwiliśmy się bardzo śledząc postępy wujka z domowego zacisza (w Żywcu dopingowali go i wspierali dziadkowie, ciocie i oczywiście dzieciaki), Było ciężko, były momenty krytyczne, jak złamane okulary, zepsuta przerzutka w rowerze, niepotrzebnie stracony czas i wyziębienie na postoju. Ale wiecie co? Skończył Filip tego DIABLAKA! Dał radę :)))
Fakt, że na metę (którą z powodu zimowych fatalnych warunków pogodowych zmieniono ze szczytu Babiej góry na Schronisko PTTK Markowe Szczawiny) dotarł po czasie zupełnie nie miał dla nas znaczenia. Zrobił to!
Po ciemku, w deszczu i zimnie, dotarł na szczyt!
Po ciemku, w deszczu i zimnie, dotarł na szczyt!
Zdjęcia Olivkovelove ze strony Beskid Extreme Triathlon
Ostatnie chwile były dla nas pełne emocji. Było już grubo po 22:00. Zawodnicy, którzy ukończyli triathlon (31 z 53 startujących) byli już w schronisku. Śledziliśmy na mapie małą kropeczkę Filipowego trackera pomału przesuwającą się przez las i gorąco go dopingowaliśmy. Miał rozładowany telefon, więc nikt nie wiedział w jakim jest stanie. Wiedzieliśmy, że walczy do końca dla naszego synka. I znowu łzy wzruszenia, gdy dostaliśmy sygnał, że jest na miejscu.
Po raz trzeci oczy nam się spociły, kiedy Filip odwiedził nas dziś niespodziewanie w drodze do pracy i przywiózł Krzysiowi prezent. Jedna z cenniejszych rzeczy, które mamy teraz w domu.
Nie zamierzamy wystawiać go na żadną licytację. Będzie wisiał w Krzysiowym pokoju i przypominał nam, kiedy zaczniemy wątpić, że niemożliwe nie istnieje.
Nie zamierzamy wystawiać go na żadną licytację. Będzie wisiał w Krzysiowym pokoju i przypominał nam, kiedy zaczniemy wątpić, że niemożliwe nie istnieje.
"IMPOSSIBLE IS NOTHING!"
Dla przystojniaka takiego jak Krzysiu naprawdę warto robić takie rzeczy!
OdpowiedzUsuń