Tu mama Krzysia. Wiem, wiem… decydując się na prowadzenie
bloga trzeba na nim coś czasem napisać. Przepraszam za tak długą przerwę i
już informuję, co u nas.
Aktualnie walczymy z pierwszą w sezonie infekcją, a w
zasadzie na razie tylko katarem. Dziewczynki już wydobrzały, teraz przeszło na mnie
i Krzysia. Ma bardzo wysokie tętno i kiepski humor. Na razie nawilżamy,
podajemy Cebion i Nurofen, więcej odsysamy, jeszcze mniej śpimy (i mamy nadzieję,
że na tym się skończy).
Po otrzymaniu wyników badania genetycznego zrobiło się
trochę smutno, ale na szczęście udało się nam szybko nad tym zapanować.
Skontaktowaliśmy się z doktor Jędrzejowską, która konsultowała Krzysia w Warszawie i
która, o ile nam wiadomo, jest w Polsce jedynym lekarzem posiadającym dużą
wiedzę o SMARD1. W przyszłym tygodniu wybieramy się do Centrum Zdrowia Dziecka,
gdzie pobrane zostaną próbki krwi od nas – rodziców, w celu ostatecznego
potwierdzenia diagnozy. Mamy też nadzieję, że może w Poradni Genetycznej dowiemy
się czegoś więcej o tym, co oznaczać może otrzymany dotąd wynik, bo opis jest
bardzo enigmatyczny i naprawdę niewiele z niego rozumiemy.
A co u Krzysia?
Rośnie w oczach i zmienia się z dnia na dzień. Waży już
grubo ponad 6 kilo i powoli wyrasta z kolejnych ubranek. Czasem wydaje mi się,
że wygląda bardziej jak mały chłopczyk niż kilkumiesięczny dzidziuś. Zwłaszcza,
kiedy tak patrzy na nas tymi poważnymi ciemnymi oczkami.
Rehabilitacja zaczyna przynosić pierwsze efekty. Mam
wrażenie, że Krzyś jest bardziej „rozluźniony”, nie zaciska już dłoni w
piąstki, nie prostuje tak silnie nóżek. Udaje mu się też czasem leżąc samodzielnie
przekręcać główkę na boki. Rączki niestety ma bardzo słabe – trudno mu je
samemu unieść i utrzymać przy twarzy. Ale wierzymy, że będzie lepiej.
Jeśli chodzi o rozszerzanie diety…
Marchewka została w końcu pokonana. I ziemniaczki i dynia
też. Niestety sondą, bo Krzysiowi połykanie przychodzi na razie z ogromnym
trudem. Walczymy. Testujemy kolejne butelki, łyżeczki, szpatułki. Wyjmujemy
sondę. Masujemy, wibrujemy, naciskamy. Neurologopeda, która konsultuje Krzysia
mówi, że nie można się za szybko zrażać, chociaż miewam chwile zwątpienia.
Dobrym znakiem jest na pewno to, że powrócił odruch ssania – Krzyś znowu ssie
smoczka i pięknie zaczyna ssać butelkę (dopóki nie pojawi się konieczność
połknięcia tego co ma w buzi).
Od początku września staraliśmy się też wykorzystywać ładną
pogodę i jak najwięcej przebywać na świeżym powietrzu. W miarę możliwości
wychodziliśmy codziennie na długie spacery po osiedlu (jeśli nie było jak, bo
do takiej wyprawy na razie potrzebne są przynajmniej dwie dorosłe osoby, Krzyś „wietrzył
się” na balkonie). Po pierwszych nerwach związanych z opuszczaniem mieszkania
nie ma prawie śladu. Był już nawet spacer nieco dalszy, pierwsza jazda
samochodem i pierwsza rodzinna impreza. Uczestniczyliśmy
tylko częściowo, bo mieliśmy ogromne obawy przed większymi skupiskami ludzi,
ale w ogródku restauracji udało się spokojnie zjeść torcik i wypić kawę. Aaa i
korzystając z bliskości lasu pospacerowaliśmy wśród sosenek.
Uwielbiam Krzysieńka. Często zaglądam na bloga z nadzieją, że przeczytam dobre wieści na temat jego zdrowia. Jest taki śliczny, dzielny, uśmiechnięty.
OdpowiedzUsuńWierzę z całych sił, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Myślę o Waszym Małym Rycerzu bardzo często i bardzo mocno trzymam kciuki, żeby pokazał całemu światu jaki jest silny i jak pokonuje chorobę.
Sama mam maleńką córeczkę i jesteśce dla mnie ogromną motywacją każdego dnia. Wiem, że jeśli się kocha to ma się ogromną siłę do działania.
Pozdrawiam.
T.
Z Krzysia to jest kawał faceta! Takie chucherka jak F., to on pewnie zjada na śniadanie! Już się nie mogę doczekać jakiejś randki z Wami! :* :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki! Wielkie całuski dla Krzysia :*
OdpowiedzUsuń(p.s. załóżcie konto na FB łatwiej będzie rozpowszechnić prośbę o pomoc :* )
Dziękujemy za kciuki! Krzyś dziękuje za całuski!
OdpowiedzUsuńCo do fan page'a - Już za chwileczkę, już za momencik! Trwają konsultacje rodzicielskie. W skrócie - Robi się :)
Jak tylko będzie gotowy, ogłosimy wszem i wobec, bo zdajemy sobie sprawę, że dla wielu Facebook jest o wiele bardziej przystępny niż blog.
Zrobione! Na Facebooku pojawił się ON - Krzyś Zieliński https://www.facebook.com/pages/Krzy%C5%9B-Zieli%C5%84ski/1456413144623564
OdpowiedzUsuńZapraszamy. Wkrótce szerzej w odrębnym poście!
Właściwie to długo zastanawiałam się co tu napisać, bo nie posiadam jakiejkolwiek wiedzy na temat choroby Krzysia ani jakiegoś wielkiego doświadczenia - dobra żadnego doświadczenia - w dziedzinie Rodzic :D Ale jestem, od momentu kiedy we Frankowicach rozniosły się wieści o drugim takim przystojniaku :) i mimo że nie będę umiała pomóc jakoś specjalistycznie to na pewno będę mocno trzymała za Was kciuki, i ryczała przy każdym wpisie :) A jeżeli jesteście tak samo "zwariowani" jak rodzice Franka to nic nie stoi na przeszkodzie żebym była zarówno Franko jak i Krzysio -holiczką :D swoją drogą chyba trzeba będzie założyć jakiś klub uzależnień od Państwa dzieci :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Sonia.
Wow! Dziękujemy serdecznie. Płakać nie trzeba, ale kciuki na pewno bardzo się przydadzą. "Zwariowani" to jesteśmy na pewno - na punkcie naszego synka :D
Usuń