sobota, 6 grudnia 2014

Zębowy Potwór

... nie mylić z Zębową Wróżką!

Oj dawno nic nie pisaliśmy.

Baaaardzo dawno.
 
Wstyd po prostu.
 
Listopad minął, a tu nic.

Już bijemy się w piersi (aż ręce bolą).
Brzydka pogoda, skłaniała bardziej do snu  aniżeli do pisania (kiepskie wytłumaczenie, bo wszyscy tak mają, a jednak piszą). Krótki dzień to też kiepska wymówka – można przecież pisać w nocy.

I tu dochodzimy do sedna sprawy:

Noce listopadowe były koszmarne. Młodemu wyrzynały się górne jedynki, dzięki czemu noc traktował z dość dużym przymrużeniem oka, a właściwie z niewielkim, bo… nie sypiał. Dzięki temu my także nie spaliśmy. Tętno 180-185, pisk alarmów, potoki śliny, odsysanie, tulenie, pozytywka. I tak przez kilka tygodni.


Żeby nie było – w ciągu dnia obywatel Krzysztof Zieliński funkcjonował jak przykładny niemowlak – dwie drzemki, czasami po ponad 2 godziny, tętno 110-130, i nawet młot pneumatyczny nie obudzi.
Natomiast noce…
Po kąpieli mleko, miziu miziu, buziaki. I spał. Czasami nawet godzinę! Częściej jednak krócej. I znowu, miauczenie, mlaskanie, zawodzenie, piszczenie, i karuzelka z porządną muzyką klasyczną, która normalnie działała w ciągu 10 minut. A tu nic.
Pod koniec listopada na nieboskłonie górnych dziąseł, do tej pory nabrzmiałych do granic możliwości, pojawił się ON.
Pan Ząb Nr 3.
 
Teraz dziecko w nocy śpi. Listopadowy Potwór Nocny odszedł w zapomnienie. Spodziewamy się co prawda lada moment Pana Zęba Nr 4, ale nie daje on o sobie znać w tak dramatyczny sposób jak poprzednik.

1 komentarz:

  1. To najwidoczniej Radek postanowił Krisa naśladować...ech, te dzieciaki :)

    OdpowiedzUsuń