Po kolei:
Chcemy zacząć od podziękowań, bo nie wszystkim mieliśmy jak osobiście przekazać wyrazy wdzięczności. Jesteśmy bardzo poruszeni tym, że wiele osób pomyślało o nas i o naszym synku w wirze przedświątecznych przygotowań. Spotkało nas ostatnio dużo dobrego i nie sposób o tym nie napisać. Dziękujemy więc przede wszystkim całej naszej bliższej i dalszej rodzinie oraz przyjaciołom za pomoc finansową (i nie tylko). Dziękujemy naszym kolegom i koleżankom z pracy oraz współpracownikom Krzysiowej kieleckiej Babci za zorganizowanie świątecznych zbiórek na rzecz Krzysia. W przemiły sposób zaskoczyła nas też Magda organizując na wigilijnym spotkaniu Polonii w Vermont cudnie przygotowaną zbiórkę charytatywną dla naszego synka. Wzruszyliśmy się do łez.
Dziękujemy też z całego serca wszystkim, którzy dokonali indywidualnych wpłat na konto Krzysia oraz wszystkim dzielnie licytującym ozdoby świąteczne na charytatywnych aukcjach allegro. Jesteście wielcy!
To wszystko było tak niespodziewane i miłe, że sprawiło iż ten świąteczny czas jeszcze bardziej się nam wydał magiczny. Przede wszystkim zaś, udało nam się zgromadzić na tyle pieniędzy, że możemy zacząć realnie myśleć o zakupie specjalistycznego wózka dla Krzysia. Jeszcze w tym roku ma się u nas pojawić przedstawiciel sklepu rehabilitacyjnego z dwoma wypasionymi pojazdami: Kimbą Neo oraz niedawno ponoć dostosowanym dla dzieci na respiratorach wózkiem Stingray. Będziemy się z Krzysiem przymierzać, zastanawiać, dowiadywać jak wygląda kwestia dofinansowań i zapewne już na wiosnę nasze spacery zyskają nowy wymiar.
Wracając do właśnie kończących się Świąt Bożego Narodzenia. Było cudnie, choć inaczej niż zwykle. Dotychczas zazwyczaj wyjeżdżaliśmy w zachodnie rejony Polski, w tym roku jednak nie było to możliwe, więc Krzysiowa wielkopolska Babcia przybyła do nas ze słoikami, garnkami i półmiskami smakołyków. W Wigilię Krzyś nastraszył nas nieco skokiem temperatury i wysokim tętnem i nie obyło się bez wizyty w szpitalu, ale na szczęście był to fałszywy alarm - prawdopodobnie jakaś drobna infekcja, którą udało się zwalczyć Nurofenem i witaminą C. Strach tak czasem lubi nam o sobie przypomnieć.
Potem jednak było już tylko lepiej i lepiej. Dom jeszcze pachnie piernikiem i barszczem, w kącie wciąż leżą opakowania po prezentach, koty dotąd nie przewróciły choinki a my ledwo się ruszamy z przejedzenia.
Krzysiek nie do końca wiedział, o co chodzi, z tym całym zamieszaniem; wywracał tylko oczami i robił śmieszne miny do zdjęć. Pomlaskał barszczu i zupy z suszonych owoców, polizał pierniczka i zaskoczył wszystkich prawie nie śpiąc w ciągu dnia, za to wreszcie przyzwoicie śpiąc w nocy.
Prezentów nie będziemy tu wymieniać. Dość wspomnieć, że skończyło się miejsce w pudełku na zabawki a meble wokół łóżeczka są już nieprzyzwoicie obsadzone i obwieszone pluszakami. I tak ma być! Gwiazdka spisała się na medal :) Jak dodamy do tego jeszcze worek sako, na który czekamy, oraz wózek, o którym od dawna marzymy, to już w ogóle szaleństwo.
Najwspanialszym prezentem dla całej naszej rodziny był jednak Krzysiek i fakt, że spędził z nami te Święta wbrew wszelkim czarnym scenariuszom i nieciekawym rokowaniom. Nie możemy się już doczekać kolejnych, żeby zagrać Potworowi na nosie i pokazać, ze łatwo mu się nie damy ;)
Trzymam mocno kciuki za Krzysia. Wierzę, że taki aniołek da radę i wierzę, że musi wydarzyć się jakiś cud... W Nowym Roku życzę Wam tej wiary, wytrwałości i na pewno będzie dobrze. Ola
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękujemy :) My też mocno wierzymy, że będzie dobrze. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Usuń