niedziela, 15 stycznia 2017

Zimowy wpis (z Mikołajem w roli głównej)

Zima to pora roku nielitościwa dla dziecka uzależnionego od respiratora. Dlaczego? Ponieważ mróz nie pozwala zazwyczaj wyjść na zewnątrz i pospacerować. Respirator to przecież komputer z turbiną dmuchającą powietrze, a jak wiadomo elektronika nie lubi mrozu ani wilgoci (sprzęt poprawnie działa powyżej 5 stopni C), ponadto nie podgrzewa wtłaczanego bezpośrednio w tchawicę powietrza, co przy ujemnych temperaturach byłoby ryzykowne. Rodzice respiratorowców uwięzieni w domu przez kilka miesięcy zazwyczaj miewają wtedy poważne spadki formy i nastroju.
Nam udało nam się wyrwać z Krzyśkiem zaledwie kilka razy.

Są na szczęście i przyjemne rzeczy związane z okresem zimowym. Na przykład Święta, Mikołaj czy Sylwester. U Krzysia robi się wtedy "prezentowo" i wesoło.

Mikołajki przeszły w tym roku nasze najśmielsze oczekiwania. Być może dlatego, że Kris ładnie się postarał i z pomocą mamy nasmarował do Świętego bardzo przekonujący list ;)
Zostaliśmy zasypani prezentami w ilości hurtowej. Już piątego grudnia pojawiła się ciocia Asia z wozem strażackim i paczka pełna aut, ubranek oraz innych wspaniałości od pani Małgosi i pana Damiana. Dziękujemy!
Potem nastąpił nawał prezentów od bliższej i dalszej rodziny a w końcu przyszedł On - sam Święty Mikołaj we własnej osobie (dziękujemy w tym miejscu za pomoc niezawodnemu wujkowi Filipowi).



Po raz pierwszy uczestniczyliśmy też w tym roku w imprezie Mikołajkowej. Takiej najprawdziwszej: z ciasteczkami,  napojami, choinką i kolejką do Świętego, któremu wypadało powiedzieć choćby krótki wierszyk. Krzyś został zaproszony przez ciocie i wujków z firmy ProsNEA na zabawę zorganizowaną specjalnie dla niepełnosprawnych dzieci. Był bardzo dzielny. Baliśmy się, że będzie się stresował i denerwował zamieszaniem (od ponad miesiąca nie opuszczał domu) ale obserwował wszystko z zainteresowaniem i cierpliwie czekał na swoją kolej. Wierszyka co prawda nie powiedział, ale przybił Mikołajowi "piątkę" i potem już tylko trzepotał rzęsami i rozpływał się w uśmiechach nad naprawdę cudownym, ogromnym, zielonym traktorem.


1 komentarz: